Zepchnięte z cokołów
Skupiała się na nich nienawiść do zaborcy, okupanta, narzuconej siłą władzy. Zwykle obalano je lub usuwano przy pierwszej nadarzającej się okazji, co miało symbolizować początek nowej lepszej epoki. Oto kilka najbardziej spektakularnych odsłon walki Polaków z pomnikami.
Pierwsza Rzeczpospolita pomnikami nie stała. Aż do końca XVIII w. powstały jedynie dwa publiczne monumenty niezwiązane z kultem religijnym. Król Władysław IV ufundował na cześć swojego ojca Zygmunta III posąg na kolumnie, która ozdobiła pl. Zamkowy w Warszawie, a Stanisław August Poniatowski uhonorował w Łazienkach króla Jana III Sobieskiego. Nieliczne monumenty fundowali także magnaci, wśród nich wyróżnia się statua hetmana Stefana Czarnieckiego ustawiona w 1763 r. na rynku w Tykocinie za pieniądze Jana Klemensa Branickiego. W staropolskim krajobrazie zdecydowanie przeważały pomniki religijne, najczęściej w formie kapliczek.
Kiedy Polacy zaczęli przejawiać większą ochotę na upamiętnianie zasłużonych postaci lub wydarzeń w formie spiżowych, brązowych czy kamiennych monumentów, utracono niepodległość i takie przedstawienia były na cenzurowanym. Z czasem stało się to możliwe jedynie w Galicji. Z kolei na ziemiach zagarniętych przez Prusy i Rosję z roku na rok było pod tym względem gorzej. Zaborcy prowadzili dość konsekwentną politykę pomnikową, szczególnie w drugiej połowie XIX stulecia, kiedy stała się ona jednym z najistotniejszych elementów rusyfikacji i kulturkampfu. W reprezentacyjnych przestrzeniach polskich miast i miasteczek pojawiały się rzeźby gloryfikujące...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta